piątek, 20 grudnia 2013

Wrocławskie murale: "Szeruj cukier z sąsiadem" ul. Jedności Narodowej/Kilińskiego/Prusa

Gdy wyszukałam na YouTube fragment wieczorynki z Jackiem i Agatką to wydała mi się bardzo staroświecka - pozbawiona tego retro-uroku, który mają niektóre stare rzeczy i zdjęcia z Instagramu. 
Ale mural jackoagatkowy jest uroczy. Na śródmiejskim podwórku pacynki zachęcają do dobrosąsiedzkich stosunków, z ich nieodłącznym symbolem - dzieleniem się cukrem. 
Swoich wrocławskich sąsiadów z klatki znam tylko z widzenia. I nie czuję braku. Pewnie większość ludzi z mojej generacji tak ma. Może coś tracimy? 

A zatem... Zamiast szerować kontent na fejsie, szeruj cukier!



Ten mural nie jest aż tak łatwy do znalezienia, jeśli ma się tylko adres. Znajduje się na podwórku między ulicami Jedności Narodowej, Kilińskiego i Prusa.

środa, 18 grudnia 2013

wtorek, 17 grudnia 2013

Znalezione na ulicy: NIE RZUCIM ZIEMI

Jeśli ktoś wie o co chodzi - czy jest to latający spodek, czy kopiec Kościuszki, czy sombrero, czy wszystko na raz i nic z tego? i kto za tym stoi, siedzi, albo leży: strona pro- czy anty-? i czy "ziemi" czy "Ziemi"? - to niech oświeci ludzkość na tych łamach.



poniedziałek, 16 grudnia 2013

Wrocławskie murale: ul. Krowia

Tak to się kończy, gdy zejdziesz z utartej ścieżki (w tym przypadku: zamiast iść prosto, Kotlarską, skręciłam w ulicę Krowią, wbrew nawykom wyrobionym przez mój autorytet w kwestii efektywnego poruszania się po mieście, czyli jakdojade.pl): niechybnie trafisz na coś nowego & ciekawego.


A w ramach bonusu (i to takiego na który nie musieliście pracować cały rok), dorzucam art-tuningowanego malucha.



niedziela, 15 grudnia 2013

Znalezione na ulicy: Nie rozmawiaj z nieznajomymi o kurtce



P.S. Czym jest Loesje (która wbrew pozorom wcale nie rymuje się z "poezje")? O tej organizacji możecie przeczytać tutaj.

Czy nieszczęśliwiec znajdzie kurtkę to inna sprawa. (Jeśli nie, to może się pocieszać, że przynajmniej impreza była dobra). Jeśli kiedykolwiek zgubiliście wielkogabarytową część garderoby, to możecie w geście solidarności szerować tego posta.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Fajne restauracje we Wrocławiu: La fée verte

La fée verte
ul. Kotlarska 24/1A (na północ od Rynku)
https://pl-pl.facebook.com/pages/La-F%C3%A9e-Verte/163427000501627

"Zielona wróżka" to bardzo nowe francuskie miejsce na Starym Mieście. 
Mieści się niedaleko mocno restauracyjnego skrzyżowania Kotlarskiej z Więzienną.

Byłam tam jakiś czas temu na obiedzie i mi się podobało. Rzeczywiście jest to lokal francuski nie tylko nazwą i kartą dań - także obsługa i kucharz to Francuzi, a francuska muzyka towarzyszy gościom w tle. 

"Wróżka" jest przytulna (można się schować na antresoli albo w jakimś zacisznym kąciku pod nią). Nadaje się na różnego rodzaju okazje - i obiad z przyjaciółmi, i na popołudniową kawę + deser, i jak sobie wyobrażam, na randkę.
Ostrzegę jedynie, że naleśniki trochę różnią się od tych polskich, bo ich ciasto jest raczej wytrawne, a nie słodkie. Przez to mniej więcej do połowy naleśnika nie mogłam się zdecydować czy mi smakuje, czy nie!

P.S. Kim, a raczej czym, jest "Zielona Wróżka"? Jeśli nie wiecie, przeczytajcie tutaj. (Żebyście nie myśleli, że to czarodziejka z bajki dla dzieci).    

niedziela, 1 grudnia 2013

Znalezione na ulicy: Życzliwość jest polityczna?

Okazuje się, że życzliwość nie jest wartością ogólnoludzką i apolityczną, przynajmniej dla niektórych. Kłuje w oczy i wzywa do czynu, który jak na razie ogranicza się (na szczęście) do mazania flamastrem.


Można się spodziewać, że "nie czerwona, nie różowa, jedna Polska narodowa" nie byłaby miejscem dla uśmiechniętych ludzi. 

sobota, 9 listopada 2013

Vegetarian places to eat in Wrocław

If you are vegetarian or vegan (or you just do not feel like eating meat on a particular day), there are a few places in the centre of Wrocław, where you can go for a meal.


1. Vega
https://www.facebook.com/VEGA.Bar.Wegetarianski.Wroclaw

It's literally in the middle of Rynek (and, by the by, so close to McDonald's!)

Food is very good & very cheap (for Western Europeans: extremely cheap). In my opinion, to this place you can go with people who aren't into typical veggie-style food; they can take e.g. a soup, or pancakes.

It's a good spot for people allergic to gluten, because they offer a lot of gluten free stuff. 

The interior design is not glamorous but that's a trade-off for lower prices.


2. Machina Organica
https://pl-pl.facebook.com/Machina.Organika

Machina Organica is a perfect incarnation of  what you call 'a fancy place'. It's so nicely arranged inside, with tiles on the walls that make you think of Marocco or Andalusia, light furniture, and a lot of plants.

It's a place where you can truly taste something out-of-the-ordinary - or as a less benevolent person might put it: eat weird food. (A typical guy will find nothing to eat there...)

I've been there once for a business dinner, so I cannot tell anything about the prices. It is situated in Ruska street, near Nowe Horyzonty cinema.


3. Najadacze.pl
http://najadacze.pl/

I haven't been to this place myself, but I heard many recommendations from friends! It's in Nożownicza street, in the Old Town north of Rynek.


4. Green Way

Green Way is a chain of vegetarian restaurants across Poland. In Wrocław it's in Kuźnicza street. The food is OK (I like their pancakes) and cheap. The interior is not that cosy, but it's a place to have a meal, not to go for a lunch with friends.




niedziela, 27 października 2013

Wrocławskie murale: ul. Sępa-Szarzyńskiego/Wyszyńskiego

"Struktura życia jest wrażliwą formą" jest dla mnie jednym z najwspanialszych wrocławskich murali.  Większość wrocławian go pewnie zna, widziało go z okien autobusu, tramwaju; przejeżdżając, przechodząc ulicą Wyszyńskiego.


Ale na ścianach zrujnowanego budynku w kwartale między ulicami Wyszyńskiego, Sienkiewicza, Sępa-Szarzyńskiego i Benedyktyńską kryją się jeszcze dwa murale. "Kryją się", bo żeby je zobaczyć, trzeba zrobić krok w bok, zejść z ulicy, którą szło się/jechało kilkaset razy, i skręcić w podwórko, którego się nigdy nie widziało.




To "wejście w podwórko" jest ważnym elementem wejścia w interakcję ze street artem.
Przeciętny mieszkaniec miasta musi opuścić strefę komfortu, przestrzeń, w której czuje się u siebie -  i wejść w przestrzeń należącą do lokalnej wspólnoty, z której przedstawicielami na co dzień się nie styka. I być może przez chwilę poczuje się jak intruz. A może rzeczywiście nim jest - łowca malowniczości, który chce poczuć się eksploratorem zakątków spoza mapy i utwierdzić w przekonaniu jak kreatywne jest jego miasto?


***

Żeby zobaczyć te trzy murale wysiądźcie na przystanku "Ogród Botaniczny".


sobota, 26 października 2013

Wrocławski street art: wyklejanka na Jedności Narodowej

Kilka razy w tygodniu stoję na przystanku "Jedności Narodowej" i czekam na tramwaj. 

Zawsze lubiłam patrzeć na wyklejankę na po drugiej stronie ulicy - na panienkę z okienka i pana na bańce, i na czarnego kota, który (jak na przedstawiciela tego gatunku przystało) zaabsorbowany jest własnymi sprawami.   

 

Radzę Ci czytelniku, nie idź na ulicę Jedności Narodowej; chyba, że chcesz zobaczyć jak naklejanka się odkleja, a widok z okna zasłania czarno-białej dziewczynie reklama. 

wtorek, 22 października 2013

Znalezione na ulicy: Lustro dwukołowe

Prawdopodobnie najbardziej odjechane lustro we Wrocławiu.

Jeśli postawicie sobie za cel wypić kawę w każdej wrocławskiej knajpce, albo zabawicie się w Sherlocka Holmesa i użyjecie sztuki dedukcji, na pewno na nie traficie!


Może dałoby się dzięki niemu dojechać na drugą stronę lustra?

niedziela, 20 października 2013

Fajne knajpy we Wrocławiu: Gradient

Gradient
Plac Solny 16 
https://www.facebook.com/gradientwroclaw

Miejsce nowe-nienowe, bo kluby pod różnymi nazwami na rogu Placu Solnego i ulicy Gepperta się znajdowały. Więc mogę powiedzieć i że wcześniej tam byłam, i że nie byłam; to znaczy pierwszy raz byłam w Gradiencie, ale niepierwszy w tej piwnicy, która wcześniej zwała się "Synergia".

Tak generalnie i tak w ogóle, to nie przepadam za piwnicami, ale Gradient ma fajny wystrój.

Białe ściany z zaznaczonym pod warstwą farby zarysem cegieł; na ścianie neon "BYŁO NIE BYŁO" (takie życie właśnie jest naszej generacji kryzysowej); regał z książkami (z "Impotencją" - podręcznikiem dla lekarzy - rzucającym się w oczy w pierwszej kolejności); fotele, które mogłyby się znaleźć na zdjęciu ilustrującym jeden z tych artykułów w temacie "Design z PRL staje się modny". No i nie ma tam takiego tłoku na parkiecie jak np. w Szajbie czy na/w (?) Poziomie 1. 

Minus: muzyka jest za głośna, by dzielić konwersację z więcej niż jedną czy dwiema osobami, więc jeśli już pojawicie się tam w sobotnią noc, to tańczcie. 

Polecam, jeśli nie chcecie iść po raz kolejny w miejsce, gdzie wyimprezowaliście już kilkadziesiąt godzin. 

***

Zajrzyjcie też na Wikipedię i zdecydujcie, czy chcecie interpretować nazwę poprzez metafory z dziedziny grafiki, mechaniki płynów czy psychologii.

sobota, 19 października 2013

Co we Wrocławiu robić z dziećmi

Po przeanalizowaniu "wyszukiwanych słów kluczowych" postanowiłam wyjść naprzeciw rodzicom, którzy do tej pory po wpisaniu w Google 'zwiedzanie Wrocławia z dziećmi' (czy czegoś podobnego) i trafieniu na mojego bloga, nie mogli znaleźć w nim tego, czego szukali.

Postaram się więc mentalnie cofnąć w czasie o 20 lat i przedstawić listę dziecięcych atrakcji.

1. Zoo

We wrocławskim zoo byłam już kilka razy (i jeśli nadal będę mieszkać we Wrocławiu to czeka mnie kolejna wizyta, gdy otwarte zostanie afrykarium) i myślę, że z dziecięcego punktu widzenia jest to jedna z największych atrakcji miasta.


Nawet gdy pogoda jest nieco gorsza to w zoo jest klika zadaszonych punktów na trasie zwiedzania np. pawilony z małpami, pawilon Madagaskaru, czy pawilon z wężami, pająkami i robalami, zwany Terrarium, gdzie można się schronić przed przelotnym deszczem.



W zoo jest tak zwany "Dzieciniec", czyli ogrodzone niby-podwórko wiejskie, po którym biegają kozy (na dodatek można je karmić!), więc dzieci albo będą zachwycone, albo zaczną płakać i uciekać przed dopraszającymi się poczęstunku kózkami. Jedno z dwojga.


2. Zabytkowy tramwaj 

W wiosenne i letnie weekendy po Wrocławiu można się przejechać zabytkowym tramwajem
Podróż klekoczącym tramwajem "Juliuszem" albo "Babą Jagą" będzie dla dzieci niezapomnianą przygodą. Zabytkowym tramwajem można dojechać do zoo (przystanek Hala Stulecia), więc te atrakcje się znakomicie łączą. Polecam zwłaszcza osobą, które we Wrocławiu są pierwszy raz, i nie zdążyły wcześniej sto razy przejechać trasy, którą sunie "Juliusz" lub "Baba Jaga"  

Więcej o przejażdżkach można przeczytać na stronie miasta:
http://www.wroclaw.pl/przejazdzki1#zabytkowe_tramwaje


3. Rejsy 

...które łączą się z Zoo, bo można do niego dopłynąć statkiem właśnie. Nie wiem czy współczesne dzieci lubią rejsy, czy już tylko surfowanie po sieci, ale osobiście polecam.
http://www.statekpasazerski.pl/


4. Teatry

We Wrocławiu działa Teatr Lalek (swoją drogą miejsce znane wszystkim NH-maniakom, jako siedziba biura festiwalowego). Zastrzegam, że nigdy nie byłam tam na przedstawieniu (a są też spektakle dla dorosłych), ale linka wrzucam.    

A w Teatrze Polskim jest obecnie wystawiana jedna z ukochanych książek dzieci z wieku XX (jak to strasznie brzmi!) Dzieci z Bullerbyn. I jeśli dzieci początku XXI wieku tej książki nie lubią to źle z nimi)


5. Krasnale

No ale nawet, gdyby wszystko inne zawiodło, to Wrocław ma przecież krasnale, na których szukaniu może zejść całe popołudnie. A gdy Wasza pociecha zaczyna marudzić, to też zawsze możecie spróbować metody "Patrz, krasnal!")



6. Wieże

Dzieci powinny też lubić wspinać się na wieże!
Listę wież kościelnych znajdziecie w moim wcześniejszym poście. "Świecką" wieżą wartą wspinaczki jest Wieża Matematyczna Uniwersytetu.


7. Rzeźba zwierząt rzeźnych

Jeśli nie sfotografujecie się z trzódką ze Starych Jatek, wasze dzieci nigdy Wam tego nie wybaczą!


Jest to Pomnik Pamięci Zwierząt Rzeźnych, więc zależnie od przekonań może zacząć w tym miejscu edukację pro-wegetariańską dziecka, albo sprawę przemilczeć i nie zaczynać wykładu uświadamiającego "Gdzie zaczyna się droga szyneczki na twoją córko/synu kanapkę". No chyba, że Wasze dziecko jest takie jak ja, i nie ogarnia historii "Pewnego dnia mama powiedziała mi, że mięso z lodówki to kawałek krówki, która jeszcze kilka miesięcy wcześniej biegała po polu i to traumatyczne doświadczenie odcisnęło się na mojej młodej psychice".


8. Kot Dante

Na deser możecie sobie zostawić audiencję u kota z ulicy Szewskiej. O Dantem pisano już jak Polska długa i szeroka.
Jednak nie uprzedzajcie swoich dzieci o tej atrakcji. Kot Dante może akurat nie zaszczycić swoją obecnością okna Antykwariatu Naukowego, albo spać, wyniośle odwróciwszy swój grzbiet na gapiów przy szybie, i biedactwa się rozczarują.


niedziela, 13 października 2013

Wrocław old school bakeries in Śródmieście

In Poland you can still buy great bread (as long as you do not buy in a hypermarket). So if you are either a big fan of bread or come from a country where bread doesn't look like the one in Europe, I encourage you to visit a good Polish bakery.

In the old school Śródmieście district you will find two very nice, traditional bakeries!

The first one is a bakery at Plac Bema, in front of the tram stop. (Some people claim it's the best bakery in Wrocław. As I haven't been to all, I can neither confirm nor deny it.) The queue in front of it is enormous, so you must be patient. I'm not, so I go there only at the end of the day, before closing time.
They have awesome chleb żytni (rye bread). (I love it with honey, or Brie/Camembert). But their 'starndard' bread is also excellent. There is something really slow-food-ish about the place, e.g. during all the long weekends they simply close the bakery for a few days, or they won't sell you half of the loaf if the bread, when it's too hot to cut. 

Another good bakery is Żelezny bakery in a tiny Barlickiego street (that you probably do not know, it's a side street from Nowowiejska). I go there on Saturday mornings. The queue is smaller than at Bema square! They are famous for so called bliźniak (twin) bread with czarnuszka (nigella as Wikipedia told me). As I hate caraway, dill, parsley et consortes, I personally discourage you from buying the czarnuszka version. I can recommend bliźniak without czarnuszka, rogalik, and chałka. Again, it's a this kind of a traditional place, where the shopkeepers know some of the customers.  

Rogal or rogalik is typical Polish. In dictionaries you will sometimes find the translation 'croissant' but it has nothing to do with croissant. Basically it's a bułka in a crescent shape. The most typical one is with poppy seeds, but there are also sweet versions.
Chałka is a sweet bun, with a special 'braided' decoration. It stems from the Jewish cuisine. To serve it with butter is enough to have a delicious breakfast!


Znalezione na ulicy: W poszukiwaniu straconej kamizelki


poniedziałek, 30 września 2013

Znalezione na ulicy: Anarchy in the RP

Z murów Śródmieścia idzie przesłanie antysystemowe. Blogowałam już o tym wcześniej
teraz kolejna seria interwencji ze ścian budynków wokół placu Bema.




piątek, 27 września 2013

Lebensmittel. Zanim 'Laden' stał się sklepem.

Ich sklepy. Ślad obecności warstwy 'Breslau' pod warstwą 'Wrocław'; Bresalu wyzierające gdzieniegdzie niczym stara farba w miejscach, gdzie łuszczy się nowa.
Są to miejsca gdzieś na uboczu, nawet gdy przy głównej ulicy - ubocza kapitalizmu, z których odpada tynk, i których lokatorzy pewnie nie uznają faktu zamieszkiwania niegdysiejszej niemieckiej księgarni za istotny, bo mają poważniejsze problemy.




Zdjęcia zrobiłam w Śródmieściu, na ulicach Księcia Witolda, Barlickiego i na placu Strzeleckim.

sobota, 21 września 2013

Language Exchange Club we Wrocławiu

Jeśli chcecie poznać nowych ludzi i przy okazji podszlifować znajomość języka obcego, albo odwrotnie: rozwijać znajomość języków obcych dodatkowo rozwijając sieć znajomości  we Wrocławiu polecam Language Exchange Club Wroclaw.

Działa on we Wrocławiu prężnie jako platforma formowania tandemów językowych i organizowania language meetingów.

Wystarczy dołączyć do grupy na Facebooku. Informacje o spotkaniach językowych pojawiają się też regularnie na Tower of Babel. (Swoją drogą grupa "bablowiczów" i uczestników Language Exchange Club to w dużej mierze ci sami ludzie).

Ja byłam na spotkaniach angielskim i francuskim. Wieczorne spotkania mają swoich w miarę stałych koordynatorów i miejscówki na Starym Mieście. English meeting odbywa się w niedzielę w herbaciarni K2, French meeting w piątki. Są też spotkania portugalskie, niemieckie, rosyjskie, ale mam wrażenie, że mniej regularne.

Tak czy tak, polecam!


czwartek, 19 września 2013

The best time to visit Wrocław

When to visit Wrocław? - you make ask yourself, especially if you live at the other side of the planet (now I regret not having the globe on my desk to check what exactly 'the other side' is). 

So...

1. Weatherwise

As I have written before weather in Poland is very changeable. When you come for a weekend the waather might be gorgeous or awful, no matter which month you choose (maybe except from October, November and March, with 75% chances of awful).

Nonetheless, the best choice is April-August. I suppose that most cities are more attractive in spring/summer than in autumn/winter but in case of Wrocław it is relatively stronger than with other important tourist cities in Poland, e.g. Kraków or Warszawa. The reason is that Wrocław has a lot of outdoor attractions, like area around Hala Stulecia, or cruises on Odra river, or zoo, whereas its museum offer is quite poor (for a city of its size).


2. Culturewise

I don't know if it is the same all other the world, so I warn you: in Poland some institutions (e.g. theatre* or concert hall) do not work in summer. So if you are into culture (but not necessarily into festivals), come October-June.

*yes, that's applicable to foreigners, because there are plays with English subtitles in Teatr Polski


 3. Festivalswise

There are really cools festivals in Wrocław, so you can align your stay with one of them.

Nowe Horyzonty will definitely delight any cinema freak. It takes place in the second half of July. I just love it!
For classical music lovers there is Wratislavia Cantans in September. If you enjoy jazz, you can visit in November and go to Jazztopad concert or in April in time for Jazz nad Odrą.
The most famous theatre festival is probably Dialog, organized in October, every two years.

These are just some examples. More you will find here (in Polish, but Google Translate will give you a hand)

***

To sum up: if I had to give advice balancing all of the above, I would recommend May or June as best time of the year to visit Wrocław.  
   

środa, 18 września 2013

Znalezione na ulicy: prawdopodobnie najlepszy korpokrasnal we Wro

Opinie o korpokrasnalach są różne. Od wielu osób można oczywiście usłyszeć, że są one ucieleśnieniem (w tym przypadku: umetalnieniem raczej) upadku wrocławskiego krasnala, który to rozmienił się na drobne w służbie kapitalizmu. Tak czy tak, niektóre z korpokrasnali są całkiem fajnie pomyślane.

Dla mnie namber łan w tej kategorii to krasnoludzki oddział banku (a przy nim bankomat na krasnoludzką miarę) na Rynku. Gdy widzę takie maleńkie drzwiczki to hop! skaczę w krainę dzieciństwa i wyobrażam sobie jakby to było, gdyby te maleńkie drzwiczki naprawdę się otwierały na ciemny, kręty korytarz prowadzący do bankowego skarbca.   

Kto wie? Może oddział krasnoludzki od się otwiera od nie-czasu do nie-czasu i może nawet krasnale kradną nasze pieniądze?  



środa, 4 września 2013

Eat, party and chill in Wrocław

So far all my clubs/cafés reviews have been written in my mother tongue, so here a short sum-up for foreigners coming to Wrocław: Where to eat, party and chill out over a cup of coffee in Wrocław? (I imagine it as a post you would like to have bookmarked on a day 1 of your Erasmus/internship in Wrocław)


Eat 

You will find various restaurants at Rynek. Of course, they are touristy and pricey (as for Polish standards but if you come form Western Europe you will find everything cheap in Poland). If none of them is to your liking, go north. Many restaurants and bars are situated along Odrzańska street, and parallel streets: especially Więzienna, in so called Galeria Italiana building (where not only Italian restaurants are situated) but also Kuźnicza and Szewska.   


Party 

Just go to Rynek and whichever street you take it will lead you to a party place. (OK, I'm exaggerating a bit: following 90% of streets starting in Rynek, you will come to a club).

Party places are scattered over Stare Miasto. You will find bigger 'club clusters' at Rynek, at Plac Solny and around it (e.g. Schody Donikąd and Salvador), and at św. Mikołaja 8-11 (near St. Elizabeth church).   

Last but not least (definitely not least!) there is (in)famous Pasaż Niepolda, between Ruska and św. Antoniego street (just behind Nowe Horyzonty cinema). I think it embodies a cliché of Erasmus students partying in the heads of Eramsus programme enemies (I mean those people who reduce Erasmus to drinking for taxpayers' money). Some clubs there are trashy at times, but probably everyone staying in Wrocław will party in Pasaż sooner or later.


Chill out 

The best place for a cup of coffee or tea, or a glass of wine (accompanied by a piece of cake or toasts) is an area of św. Antoniego and Włodkowica streets, and courtyards between the two. It is so called 'Quarter of Four Denominations', due to its multicultural history. On each of these two streets there is a dozen of cafés in very different styles, so everyone will find what they like (I must admit that there are a lot of fancy hipster places there!). Mleczarnia, Szajba, Central Café, Karavan, Bike Cafe (where additionally the tourist information is situated), Czekoladziarnia (a place dedicated to chocolate), Bułka z masłem, Włodkowica 21... - these are just examples!

Another area with high pub concentration (especially is you really look for a pub) is Bogusławskiego street (whose name probably doesn't say anything to you) near Arkady shopping centre (that you probably all know). Little pubs are situated under a railway line, which gives a nice sensation when you sip your glass of bier and a train is passing over your head.

Of course many coffeehouses are situated at or near Rynek (especially north of it).

If you want to explore further than just main tourist area, there are some cafés in Śródmieście district, e.g. Pestka and Bema Café, north of Odra river, but scattered, 10-15 minutes' walks from one another.

sobota, 31 sierpnia 2013

To get to know the city that disappeared in 1945 - reading Krajewski's Wrocław crime fiction

If you are keen on getting to know the city not only in its physical existence but also as the myth-city of film and literature, there is a Wrocław-set crime series that I highly recommend to you.

I adore Marek Krajewski's novels featuring Eberhard Mock, a German policeman in the between-the-wars and WWII Breslau. Imagine ungentlemanly Sherlock Holmes who was led astray, took to drinking, whoring an overeating and you have Eberhard Mock. The plot of these gripping stories is always intricate; both crimes and methods Mock uses to fight them - very brutal. While Holmes in many cases solves the mysteries merely sitting at his desk, Mock gets his hands dirty.

But the series starting with "Death in Breslau" is much more than an exquisite crime fiction. Because one of the most important protagonists of the novels is the city of Breslau/Wrocław.

In Krajewski's fiction the city is vividly depicted. Together with Mock you eat and drink in numerous restaurants, walk the streets of Breslau, visit various kinds of establishments, from university library to his favourite brothel in Oporów/Opperau. In the Polish version of the novels you can always find a glossary with current names of the streets and buildings of Breslau, and I hope that it is also included in international editions. (I'd read all Breslau novels before I moved to Wrocław, so unfortunately places described in the book didn't evoke any images in my head)

Marek Krajewski's books are translated into English and many other languages, so if you're into crime fiction and heading to/living in Wrocław, this series is definitely a must-read!  

piątek, 30 sierpnia 2013

"Rodzina Brueghlów" - co warto wiedzieć wybierając się na wystawę

Do 30 września jest okazja zobaczyć we Wrocławiu wystawę "Rodzina Brueghlów. Arcydzieła malarstwa flamandzkiego"- bez dwóch zdań to wydarzeni bezprecedensowe dla miłośników sztuki, nie tylko z Wrocławia (oczywiście jak na polskie warunki). Ja byłam w Pałacu Królewskim dwa tygodnie temu.

Na wystawie nie zobaczymy żadnego z najbardziej znanych dzieł Pietera Breughla St., takich jak "Wieża Babel", "Walka karnawału z postem", "Myśliwi na śniegu" czy "Zabawy dziecięce". I nie jest to też wystawa prezentująca wyłącznie dzieła Brueghlów. (Piszę o tym, bo w Polsce często bywa tak, że zbyt wiele obiecujący marketing powoduje rozczarowanie wystawą, która w innym przypadku bardzo by się podobała zwiedzającym.)   

Ci, którzy kochają martwe natury i melancholijne pejzaże na pewno będą zachwyceni. Dla mnie najciekawsze są sceny z życia wiejskich wspólnot z mistrzowską bezpośredniością odmalowywane przez Breughla. Oglądanie tych obrazów jest niczym spacer w ich wnętrzu, od jednej grupy postaci do drugiej na wiejskim weselu, od dzieci bawiących się na zamarzniętej rzece na pierwszym planie, po samotny dom widoczny na horyzoncie.    

Bilety są bardzo drogie jak na kieszeń przeciętnego Polaka w dobie kryzysu (40 zł normalne, 20 zł ulgowe). W weekend mojego zwiedzania była specjalna promocja i w godzinach 10.00-12.00, bilety kosztowały 20 zł. Dlatego też kolejki były ogromne - półtorej godziny czekałam na samo wejście na wystawę. Ze względu na tłumy przed obrazami i "kolejkowanie" by przyjrzeć się co bardziej znacznemu dziełu na pewno nie była możliwa kontemplacja dzieł. Dlatego ostrzegam - jeśli ktoś jest we Wrocławiu na krótko, a znów pojawi się jakaś promocja to odradzam zwiedzanie.

Więcej informacji:
http://galeriamiejska.pl/aktualnosci/00083_irodzina-brueghlow-arcydziela-malarstwa-flamandzkiegoi

 Wystawa znajduje się w Muzeum Miejskim przy ulicy Kazimierza Wielkiego. Najłatwiej dotrzeć tam tramwajem, wysiadając albo na Świdnickiej albo na Rynku.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Fajne restauracje we Wrocławiu: Pesto

Pesto
ul. Kotlarska 40 (Stare Miasto na północ od Rynku)
https://pl-pl.facebook.com/TrattoriaPesto

Moja znajomość miejsc we Wrocławiu, gdzie idzie się zjeść jest na pewno mniejsza niż miejsc, gdzie idzie się czegoś napić (bo też jestem typem bardziej kawiarniano-knajpianym niż restauracyjnym).

Do restauracji albo wyciągają mnie znajomi albo wybieram się tam na obiad z moją siostrą, żeby nie musiała jeść jednego z trzech dań, które umiem ugotować.

"Pesto" to bardzo przyjemna, bezpretensjonalna włoska restauracja nieopodal Rynku. Mają świetną pizzę, która ostatnio bardzo zasmakowała moim rodzicom, ale też sporo innych dań w karcie, więc to dobry wybór, gdy nie każdy ma ochotę na pizzę. 

Obsługa jest sprawna (choć przyznaję bez bicia, mało się koncentruję na obsłudze i jedynie gdy naprawdę pozostawia wiele do życzenia to zauważam. Ceny na pewno są zachęcające w porównaniu do innych miejsc na Starym Mieście. Większość restauracji na Rynku można podsumować tak: miejsce jest przyjemne, jedzenie dobre, ale i tak nie jest ono warte sumy, którą trzeba za nie zapłacić, albo ze względu na małe porcje, albo generalne "turystyczne" ustalanie stawek.

Samo miejsce jest fajnie zaaranżowane, bo "Pesto" zajmuje nie tylko parter, ale i piętro. (Tak jak wcześniej pisałam, że lubię siedzieć przy oknie tak też lubię restauracje albo kawiarnie, które mają piętro pod warunkiem, że da się wyglądać na zewnątrz).

wtorek, 20 sierpnia 2013

Fajne kawiarnie we Wrocławiu: Lot kury

Lot Kury
ul. Ofiar Oświęcimskich 17
https://www.facebook.com/LOTKURY

Szłam kiedyś ciemną nocą na imprezę do "Bohemy". I gdy tuż obok zobaczyłam nowo otwartą knajpę, której imię "Lot Kury", postanowiłam, że, co jak co, ale do miejsca z taką nazwą skrzydlatą wybrać się kiedyś muszę.

W końcu się wybrałam i przekonałam, że pod ciekawą nazwą rzeczywiście kryje się ciekawe miejsce.

"Lot Kury" ma fajnie zaaranżowaną przestrzeń - jasną i przestronną część na parterze i bardziej kameralną na antresoli, więc zależnie od charakteru spotkania można znaleźć odpowiadający potrzebom stolik. Przyznaję mu też tytuł lokalu z najpiękniejszym sufitem we Wrocławiu. 

Mają dobrą kawę i dobre tosty. Następnym razem planuję spróbować naleśników. Można jednak ponarzekać na ceny. "Lot Kury" nie należy do najtańszych miejsc tego typu we Wrocławiu.

Generalnie klimat tej klubokawiarni przywodzi mi na myśl "Szajbę" poza godzinami imprezowania, więc kto lubi "Szajbę" ma szansę polubić także "Lot Kury".

I jeśli by to kogoś interesowało to na ścianach rzeczywiście znajdują się wizerunki kur!  
 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Wrocławski Ratusz - można go zobaczyć także od środka

Bryłę pięknego wrocławskiego Ratusza zna każdy, kto był w mieście nad Odrą (choć zdarzyło mi się spotkać obcokrajowców myślących, że to kościół!). Ale zajrzenie do wnętrza budowli na Rynku nie należy już do obowiązkowych punktów w planie zwiedzania.

Ja też dopiero niedawno (po ponad dwóch latach spędzonych we Wrocławiu!) wybrałam się do Muzeum Sztuki Mieszczańskiej, bo pod taką nazwą Stary Ratusz oficjalnie funkcjonuje jako muzeum.

Największą atrakcją Muzeum jest sam budynek, w którym się ono znajduje - można pooglądać dziwne stwory na sklepieniu gotyckich sal i wielki kaflowy piec z muszlowym wzorem, popatrzeć na Rynek przez ratuszowe okna i przejrzeć się w ogromnym lustrze na półpiętrze.
W Muzeum eksponowane są historyczne meble i naczynia (z których najciekawsze są cukiernice; myślę, że wielu zwiedzających weźmie je w pierwszej chwili za szkatułki na biżuterię).
Zwiedzanie nie obejmuje wnętrz Nowego Ratusza. 

Odwiedziny w Ratuszu polecałabym nie tyle turystom, którzy spędzają we Wrocławiu jeden dzień albo weekend, co osobom które przebywają w mieście dłuższy czas.
Przypuszczam, że większość mieszkańców przechodzi koło Ratusza przynajmniej raz w tygodniu, więc warto któregoś dnia przekonać się, co kryje się w środku. 

Stary Ratusz można zwiedzać od środy do niedzieli. W czwartki wstęp jest darmowy.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Wrocławskie murale: Stare Miasto, ul. Zelwerowicza

Już chyba o tym pisałam, że najfajniej, gdy do muralu doprowadzi cię nie ich oficjalna mapka, ale bezplanowa wędrówka po mieście i traf szczęścia.

Mural z dzisiejszego posta znajduje się w małej uliczce Aleksandra Zelwerowicza, której nazwa pewnie nikomu nic nie mówi, więc dodam od razu, że to boczna od Podwala. Musi być stosunkowo nowy, bo nie zobaczycie go ramię w ramię z ludzikiem Street View.


Fantastyczne ptaszysko, które usiadło na ceglanej ścianie, mogło by być godłem Polski leżącej po drugiej stronie lustra. 

Kropką nad i (choć jeśli mural to "i", kropka znajduje się pod nim) jest mały rysunek na "Nie-dotykać-urządzenie-elektryczne".  



czwartek, 15 sierpnia 2013

Ścieżka historii Wrocławia: chodnikowa historia miasta

Na Starym Mieście, na ulicy Nankiera, znajduje się nietypowa atrakcja turystyczna: Ścieżka historii Wrocławia.


Na kilkunastu tablicach przedstawione są ważne daty w dziejach miasta - zmiany przynależności państwowej, momenty tragiczne, jak ostatnia powódź, i ważne wydarzenia w rozwoju Wrocławia, jak założenie uniwersytetu.

Chodnikowa lekcja historii zaczyna się od strony ulicy Szewskiej, tablicą upamiętniającą ustanowienie biskupstwa.


Na ścieżce znajdziemy zarówno wydarzenia, które są powszechnie znane w Polsce, jak i daty, które większości mieszkańców Wrocławia z niczym się nie kojarzą w kontekście historii miasta, np. rok 1793. Tym bardziej jest ona ciekawym "podręcznikiem".




Co kryje się pod każdą z dat, możecie przeczytać tutaj.

Najciekawsze jest oczywiście to, jak historia oceni wybór bliskich czasowo tablic.
Czy za sto lat kilkulatek na spacerze z rodzicami (optymistycznie zakładam, że ulica Nankiera będzie jeszcze istnieć) przystanie nad tablicą "Wrocław 2012" i zapyta czy było to lądowanie statku kosmicznego, a rodzice będą się musieli dłuższą chwilę zastanawiać, co też takiego istotnego zdarzyło się we Wrocławiu w 2012? 



poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Znalezione na ulicy: A. dzieli się cytatami

W zeszłorocznym sierpniu włócząc się z aparatem po Starym Mieście natknęłam się na szary czworokąt skrzynki, której przeznaczenie nie jest mi znane. A na nim cztery prostokąty, pokryte eleganckim pismem A., i cztery przesłania.

Oscara Wilde'a: "BE YOURSELF; EVERYONE IS ALREADY TAKEN".

"WSZYSCY TEGO CHCĄ. CZYSTA KARTA, NOWY POCZĄTEK. JAKBY TAK MIAŁO BYĆ ŁATWIEJ. SPYTAJ O TO GOŚCIA, KTÓRY WTACZA GŁAZ POD GÓRĘ. NIE MA NIC ŁATWEGO W ZACZYNANIU OD NOWA... ABSOLUTNIE NIC."

"ZASTANAWIALIŚCIE SIĘ CZY MY TWORZYMY CHWILE Z NASZEGO ŻYCIA, CZY MOŻE ONE TWORZĄ NAS?"

Na koniec (choć oczywiście uznawanie prawego dolnego rogu za koniec jest arbitralne) myśl Arta Williamsa: "I'M NOT TELLING YOU IT IS GOING TO BE EASY, I'M TELLING YOU IT'S GOING TO BE WORTH IT"

Pewnie niewiele osób zauważa, i pewnie A. ma tego świadomość. Pewnie deszcz zeszłej jesieni i śnieg zeszłej zimy uczyniły prostokąty nieczytelnymi. Może A. przygotował/a w międzyczasie nową serię myślo-naklejek. Może któregoś dnia je znajdę.


sobota, 10 sierpnia 2013

Stary cmentarz żydowski we Wrocławiu - mniej znany zabytek miasta

Myślę, że stary cmentarz żydowski przy ulicy Ślężnej należy do tych mniej znanych (a wartych odwiedzenia) zabytków Wrocławia.  





Będzie ciekawym miejscem i dla osób, które interesują się kulturą żydowską, i tych pasjonujących się architekturą i historią sztuki. I wreszcie dla tych, którzy chcą poczuć nastrój zadumy i spokoju, który łatwiej spotkać spacerując wśród drzew starego cmentarza niż wśród zgiełku miasta.


Nagrobki reprezentują różne style w architekturze XIX i początków XX wieku, i są pięknie dekorowane, co możecie zobaczyć na moich zdjęciach. Przypominają też o fakcie, który przez lata PRL starano się przykryć Placem Grunwaldzkim - że we Wrocławiu przez wieki mówiono po niemiecku.


Najbardziej znane osoby pochowane na wrocławskim cmentarzu to niemiecki działacz socjalistyczny Ferdinand Lassalle i historyk Heinrich Graetz.

***

Cmentarz funkcjonuje teraz jako Muzeum Sztuki Cmentarnej.
Można go zwiedzać przez cały tydzień, a w czwartki wstęp jest darmowy. W pozostałe dni bilety normalne kosztują 10 zł, a ulgowe 7 zł.

W okolice cmentarza z centrum miasta najłatwiej łatwo dojechać tramwajem - najlepiej wysiąść na przystanku "Uniwersytet Ekonomiczny"

Znalezienie cmentarza nie jest trudne, ale ze znalezieniem wejścia może być gorzej (bo zaułek, w który trzeba skręcić nie wygląda zachęcająco), więc zobaczcie gdzie dokładnie się ono znajduje.
http://goo.gl/maps/Imwj8

środa, 7 sierpnia 2013

Railway & bus in Wrocław. How to get around

When you come to a foreign country there is always something about the railway and long-distance bus service that you learn too late (e.g. after missing the train). So here you will find a few tips how to get around before you arrive in the main station.

1. Railway

- The main railway station in Wrocław is called Wrocław Główny

- The closest bus and tram stop is called "Dworzec Główny [abbreviated to Gł.] PKP". Here's the 
list of lines and map of this bus/tram stop

- Poland-wide advise: buy train tickets earlier, not just before the train leaves. (It's my life-long experience!) The ticket-selling service in Polish railway stations is very inefficient and it can get stressful 5 minutes before the train's departure. Best solution is buy tickets via Internet: there are two separate portals for different train categories: TLK and InterCity and all types of Regio and InterRegio. You can buy tickets on the train but there is an extra charge for that*.

- There is a nasty thing in Wrocław railway station: so called "sektory" (sectors). Which means that from time to time trains in two opposite directions can go from the same track. There will be information displayed that e.g. train to Katowice is going from sector A and B and the train to Dresden from C and D but anyway be careful when in hurry. It is confusing for Polish people as well! If you see two trains on the track and have doubts, ask, not to risk going west if you were heading east.

-By the by, the main train station is a very nice 19th century building, (one of the most beautiful railway stations in Poland, I daresay) so it's worth visiting, even if you do not plan a journey.   

2. Bus

Main long-distance buses/coaches station is situated next to the main railway station in Sucha street. If you will go to Kraków, or Warsaw, or abroad by bus, you will go from there. 

- The closest bus and tram stop is called "Dworzec Autobusowy". Here's again the 
list of lines and map of this stop. (But you can get off at Dworzec Główny PKP south of the railway station as well, because they are close to each other)

-  There are a lot of private companies operating there, you can look for the timetables in http://www.e-podroznik.pl/. If you go with very popular PolskiBus it leaves from Dworzec Autobusowy.


If you plan to travel a lot, you will find my earlier post How to get to Wrocław? useful. And my other post
Public transport in Wrocław helps you get to and from train/bus station.



*If I were to give all the tips about Polish railway a separate article would be necessary...

wtorek, 6 sierpnia 2013

Aula Leopoldina and University Museum

Aula Leopoldina is definitely one of the most significant attractions in Wrocław. It is part of the Wrocław University Museum and as the official museum website is not translated you might find this post useful.

Aula Leopoldina is a barocque room decorated in a way that will make you think of a church. (You can get a glimpse of its interior here)

Altogether, the museum consists of four rooms whose sightseeing won't take more than an hour. Apart from Aula you should deifnitely see Mathematics Tower, which is 41 meters high and offers a lovely view of Odra banks and roofs of the Old Town.  
And as far as Oratorium Marianum is concerned actually the best way of visiting it is to go to one of the classical music concerts that are organised there, for instance during famous Wratislavia Cantans festival.

The only thing that you should bear in mind is following: Aula is still used as a university room and in consequence not always available for tourists.

You will find the ticket prices and opening hours here:
http://www.muzeum.uni.wroc.pl/informacje-dla-turystow

wtorek, 9 lipca 2013

Aula Leopoldina & Co. czyli Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego

Wśród wrocławskich atrakcji Aula Leopoldina na pewno zalicza się do kategorii "trzeba zobaczyć".

Obcokrajowcy opisują ją jako salę, która wygląda jak kościół i ta lapidarna prezentacja oddaje istotę rzeczy. A u absolwentów młodszych stażem uczelni na pewno wywoła komentarz "No fajnie mieć taką aulę". 

Często jednak umyka gdzieś informacja, że oprócz Auli Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego obejmuje też Wieżę Matematyczną, Oratorium Marianum oraz Salę im. F. Longchamps, w której zgromadzone są różne eksponaty związane z historią uniwersytetu.

Zwiedzanie Muzeum zajmuje niewiele czasu, więc nawet jeśli jesteście we Wrocławiu tylko jeden dzień to warto się tam wybrać. Jeśli czasu macie jeszcze mniej niż niewiele to odpuśćcie Oratorium i wystawę, ale do Auli i na Wieżę idźcie koniecznie.
W Oratorium Marianum odbywają się od czasu do czasu koncerty (na przykład podczas Wratislavia Cantans) i to jest chyba najlepszy możliwy sposób zwiedzenia tej części Muzeum).

Wieża Matematyczna nie jest tak wysoka (liczy 41 metrów) jak udostępnione do zwiedzania wieże wrocławskich kościołów, ale widok jest bardzo przyjemny (zwłaszcza widok na Odrę i to co na brzegu) i nie blokują go żadne balustrady na wysokości oczu. 

Jedną rzecz trzeba jednak brać pod uwagę planując zwiedzanie: Aula Leopoldina, w przeciwieństwie do niektórych innych zabytków, nie jest preparatem w słoju z formaliną zakonserwowanym na potrzeby turystów, ale normalnie wykorzystywanym pomieszczeniem uniwersyteckim, więc może Was spotkać to co mnie dwukrotnie spotkało: podchodzicie pod wrota gmachu przy Placu Uniwersyteckim i widzicie ogłoszenie "Ze względu na blablabla zwiedzanie auli nie jest dzisiaj możliwe do godziny 14.00".
Dlatego jeśli naprawdę chcecie zobaczyć aulę to wybierzcie się tam rano, tak by w razie czego móc ponownie spróbować po południu.

Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego
http://www.muzeum.uni.wroc.pl/informacje-dla-turystow

wtorek, 2 lipca 2013

sobota, 29 czerwca 2013

Wrocławski street art: vlepki

Wyklejone jest całe miasto, ale centrum najbardziej.  Vlepki to formy ulotne - strzępią się im rogi, marszczą brzegi, więc przypuszczam, że połowa prezentowanych tutaj już nie istnieje.