Ale na ścianach zrujnowanego budynku w kwartale między ulicami Wyszyńskiego, Sienkiewicza, Sępa-Szarzyńskiego i Benedyktyńską kryją się jeszcze dwa murale. "Kryją się", bo żeby je zobaczyć, trzeba zrobić krok w bok, zejść z ulicy, którą szło się/jechało kilkaset razy, i skręcić w podwórko, którego się nigdy nie widziało.
To "wejście w podwórko" jest ważnym elementem wejścia w interakcję ze street artem.
Przeciętny mieszkaniec miasta musi opuścić strefę komfortu, przestrzeń, w której czuje się u siebie - i wejść w przestrzeń należącą do lokalnej wspólnoty, z której przedstawicielami na co dzień się nie styka. I być może przez chwilę poczuje się jak intruz. A może rzeczywiście nim jest - łowca malowniczości, który chce poczuć się eksploratorem zakątków spoza mapy i utwierdzić w przekonaniu jak kreatywne jest jego miasto?
***
Żeby zobaczyć te trzy murale wysiądźcie na przystanku "Ogród Botaniczny".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz