Kilka razy w tygodniu stoję na przystanku "Jedności Narodowej" i czekam na tramwaj.
Zawsze lubiłam patrzeć na wyklejankę na po drugiej stronie ulicy - na panienkę z okienka i pana na bańce, i na czarnego kota, który (jak na przedstawiciela tego gatunku przystało) zaabsorbowany jest własnymi sprawami.
Radzę Ci czytelniku, nie idź na ulicę Jedności Narodowej; chyba, że chcesz zobaczyć jak naklejanka się odkleja, a widok z okna zasłania czarno-białej dziewczynie reklama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz