niedziela, 27 października 2013

Wrocławskie murale: ul. Sępa-Szarzyńskiego/Wyszyńskiego

"Struktura życia jest wrażliwą formą" jest dla mnie jednym z najwspanialszych wrocławskich murali.  Większość wrocławian go pewnie zna, widziało go z okien autobusu, tramwaju; przejeżdżając, przechodząc ulicą Wyszyńskiego.


Ale na ścianach zrujnowanego budynku w kwartale między ulicami Wyszyńskiego, Sienkiewicza, Sępa-Szarzyńskiego i Benedyktyńską kryją się jeszcze dwa murale. "Kryją się", bo żeby je zobaczyć, trzeba zrobić krok w bok, zejść z ulicy, którą szło się/jechało kilkaset razy, i skręcić w podwórko, którego się nigdy nie widziało.




To "wejście w podwórko" jest ważnym elementem wejścia w interakcję ze street artem.
Przeciętny mieszkaniec miasta musi opuścić strefę komfortu, przestrzeń, w której czuje się u siebie -  i wejść w przestrzeń należącą do lokalnej wspólnoty, z której przedstawicielami na co dzień się nie styka. I być może przez chwilę poczuje się jak intruz. A może rzeczywiście nim jest - łowca malowniczości, który chce poczuć się eksploratorem zakątków spoza mapy i utwierdzić w przekonaniu jak kreatywne jest jego miasto?


***

Żeby zobaczyć te trzy murale wysiądźcie na przystanku "Ogród Botaniczny".


sobota, 26 października 2013

Wrocławski street art: wyklejanka na Jedności Narodowej

Kilka razy w tygodniu stoję na przystanku "Jedności Narodowej" i czekam na tramwaj. 

Zawsze lubiłam patrzeć na wyklejankę na po drugiej stronie ulicy - na panienkę z okienka i pana na bańce, i na czarnego kota, który (jak na przedstawiciela tego gatunku przystało) zaabsorbowany jest własnymi sprawami.   

 

Radzę Ci czytelniku, nie idź na ulicę Jedności Narodowej; chyba, że chcesz zobaczyć jak naklejanka się odkleja, a widok z okna zasłania czarno-białej dziewczynie reklama. 

wtorek, 22 października 2013

Znalezione na ulicy: Lustro dwukołowe

Prawdopodobnie najbardziej odjechane lustro we Wrocławiu.

Jeśli postawicie sobie za cel wypić kawę w każdej wrocławskiej knajpce, albo zabawicie się w Sherlocka Holmesa i użyjecie sztuki dedukcji, na pewno na nie traficie!


Może dałoby się dzięki niemu dojechać na drugą stronę lustra?

niedziela, 20 października 2013

Fajne knajpy we Wrocławiu: Gradient

Gradient
Plac Solny 16 
https://www.facebook.com/gradientwroclaw

Miejsce nowe-nienowe, bo kluby pod różnymi nazwami na rogu Placu Solnego i ulicy Gepperta się znajdowały. Więc mogę powiedzieć i że wcześniej tam byłam, i że nie byłam; to znaczy pierwszy raz byłam w Gradiencie, ale niepierwszy w tej piwnicy, która wcześniej zwała się "Synergia".

Tak generalnie i tak w ogóle, to nie przepadam za piwnicami, ale Gradient ma fajny wystrój.

Białe ściany z zaznaczonym pod warstwą farby zarysem cegieł; na ścianie neon "BYŁO NIE BYŁO" (takie życie właśnie jest naszej generacji kryzysowej); regał z książkami (z "Impotencją" - podręcznikiem dla lekarzy - rzucającym się w oczy w pierwszej kolejności); fotele, które mogłyby się znaleźć na zdjęciu ilustrującym jeden z tych artykułów w temacie "Design z PRL staje się modny". No i nie ma tam takiego tłoku na parkiecie jak np. w Szajbie czy na/w (?) Poziomie 1. 

Minus: muzyka jest za głośna, by dzielić konwersację z więcej niż jedną czy dwiema osobami, więc jeśli już pojawicie się tam w sobotnią noc, to tańczcie. 

Polecam, jeśli nie chcecie iść po raz kolejny w miejsce, gdzie wyimprezowaliście już kilkadziesiąt godzin. 

***

Zajrzyjcie też na Wikipedię i zdecydujcie, czy chcecie interpretować nazwę poprzez metafory z dziedziny grafiki, mechaniki płynów czy psychologii.

sobota, 19 października 2013

Co we Wrocławiu robić z dziećmi

Po przeanalizowaniu "wyszukiwanych słów kluczowych" postanowiłam wyjść naprzeciw rodzicom, którzy do tej pory po wpisaniu w Google 'zwiedzanie Wrocławia z dziećmi' (czy czegoś podobnego) i trafieniu na mojego bloga, nie mogli znaleźć w nim tego, czego szukali.

Postaram się więc mentalnie cofnąć w czasie o 20 lat i przedstawić listę dziecięcych atrakcji.

1. Zoo

We wrocławskim zoo byłam już kilka razy (i jeśli nadal będę mieszkać we Wrocławiu to czeka mnie kolejna wizyta, gdy otwarte zostanie afrykarium) i myślę, że z dziecięcego punktu widzenia jest to jedna z największych atrakcji miasta.


Nawet gdy pogoda jest nieco gorsza to w zoo jest klika zadaszonych punktów na trasie zwiedzania np. pawilony z małpami, pawilon Madagaskaru, czy pawilon z wężami, pająkami i robalami, zwany Terrarium, gdzie można się schronić przed przelotnym deszczem.



W zoo jest tak zwany "Dzieciniec", czyli ogrodzone niby-podwórko wiejskie, po którym biegają kozy (na dodatek można je karmić!), więc dzieci albo będą zachwycone, albo zaczną płakać i uciekać przed dopraszającymi się poczęstunku kózkami. Jedno z dwojga.


2. Zabytkowy tramwaj 

W wiosenne i letnie weekendy po Wrocławiu można się przejechać zabytkowym tramwajem
Podróż klekoczącym tramwajem "Juliuszem" albo "Babą Jagą" będzie dla dzieci niezapomnianą przygodą. Zabytkowym tramwajem można dojechać do zoo (przystanek Hala Stulecia), więc te atrakcje się znakomicie łączą. Polecam zwłaszcza osobą, które we Wrocławiu są pierwszy raz, i nie zdążyły wcześniej sto razy przejechać trasy, którą sunie "Juliusz" lub "Baba Jaga"  

Więcej o przejażdżkach można przeczytać na stronie miasta:
http://www.wroclaw.pl/przejazdzki1#zabytkowe_tramwaje


3. Rejsy 

...które łączą się z Zoo, bo można do niego dopłynąć statkiem właśnie. Nie wiem czy współczesne dzieci lubią rejsy, czy już tylko surfowanie po sieci, ale osobiście polecam.
http://www.statekpasazerski.pl/


4. Teatry

We Wrocławiu działa Teatr Lalek (swoją drogą miejsce znane wszystkim NH-maniakom, jako siedziba biura festiwalowego). Zastrzegam, że nigdy nie byłam tam na przedstawieniu (a są też spektakle dla dorosłych), ale linka wrzucam.    

A w Teatrze Polskim jest obecnie wystawiana jedna z ukochanych książek dzieci z wieku XX (jak to strasznie brzmi!) Dzieci z Bullerbyn. I jeśli dzieci początku XXI wieku tej książki nie lubią to źle z nimi)


5. Krasnale

No ale nawet, gdyby wszystko inne zawiodło, to Wrocław ma przecież krasnale, na których szukaniu może zejść całe popołudnie. A gdy Wasza pociecha zaczyna marudzić, to też zawsze możecie spróbować metody "Patrz, krasnal!")



6. Wieże

Dzieci powinny też lubić wspinać się na wieże!
Listę wież kościelnych znajdziecie w moim wcześniejszym poście. "Świecką" wieżą wartą wspinaczki jest Wieża Matematyczna Uniwersytetu.


7. Rzeźba zwierząt rzeźnych

Jeśli nie sfotografujecie się z trzódką ze Starych Jatek, wasze dzieci nigdy Wam tego nie wybaczą!


Jest to Pomnik Pamięci Zwierząt Rzeźnych, więc zależnie od przekonań może zacząć w tym miejscu edukację pro-wegetariańską dziecka, albo sprawę przemilczeć i nie zaczynać wykładu uświadamiającego "Gdzie zaczyna się droga szyneczki na twoją córko/synu kanapkę". No chyba, że Wasze dziecko jest takie jak ja, i nie ogarnia historii "Pewnego dnia mama powiedziała mi, że mięso z lodówki to kawałek krówki, która jeszcze kilka miesięcy wcześniej biegała po polu i to traumatyczne doświadczenie odcisnęło się na mojej młodej psychice".


8. Kot Dante

Na deser możecie sobie zostawić audiencję u kota z ulicy Szewskiej. O Dantem pisano już jak Polska długa i szeroka.
Jednak nie uprzedzajcie swoich dzieci o tej atrakcji. Kot Dante może akurat nie zaszczycić swoją obecnością okna Antykwariatu Naukowego, albo spać, wyniośle odwróciwszy swój grzbiet na gapiów przy szybie, i biedactwa się rozczarują.


niedziela, 13 października 2013

Wrocław old school bakeries in Śródmieście

In Poland you can still buy great bread (as long as you do not buy in a hypermarket). So if you are either a big fan of bread or come from a country where bread doesn't look like the one in Europe, I encourage you to visit a good Polish bakery.

In the old school Śródmieście district you will find two very nice, traditional bakeries!

The first one is a bakery at Plac Bema, in front of the tram stop. (Some people claim it's the best bakery in Wrocław. As I haven't been to all, I can neither confirm nor deny it.) The queue in front of it is enormous, so you must be patient. I'm not, so I go there only at the end of the day, before closing time.
They have awesome chleb żytni (rye bread). (I love it with honey, or Brie/Camembert). But their 'starndard' bread is also excellent. There is something really slow-food-ish about the place, e.g. during all the long weekends they simply close the bakery for a few days, or they won't sell you half of the loaf if the bread, when it's too hot to cut. 

Another good bakery is Żelezny bakery in a tiny Barlickiego street (that you probably do not know, it's a side street from Nowowiejska). I go there on Saturday mornings. The queue is smaller than at Bema square! They are famous for so called bliźniak (twin) bread with czarnuszka (nigella as Wikipedia told me). As I hate caraway, dill, parsley et consortes, I personally discourage you from buying the czarnuszka version. I can recommend bliźniak without czarnuszka, rogalik, and chałka. Again, it's a this kind of a traditional place, where the shopkeepers know some of the customers.  

Rogal or rogalik is typical Polish. In dictionaries you will sometimes find the translation 'croissant' but it has nothing to do with croissant. Basically it's a bułka in a crescent shape. The most typical one is with poppy seeds, but there are also sweet versions.
Chałka is a sweet bun, with a special 'braided' decoration. It stems from the Jewish cuisine. To serve it with butter is enough to have a delicious breakfast!


Znalezione na ulicy: W poszukiwaniu straconej kamizelki