niedziela, 6 lipca 2014

Wrocławskie murale: śródmiejskie demoniczne dobranocki

Gdybym miała 20 lat mniej i przechodziłabym obok tych dwóch murali (pierwszego z ul. Żeromskiego, drugiego z ul. Pomorskiej) to pewnie pokusa rzucenia na nie okiem, walczyłaby we mnie ze strachem, że niepokojące postaci zeskoczą ze ściany i rzucą się za mną w pogoń. (Pamięć zawsze mnie zwodzi, że stwór w kontuszku trzyma w ręku nóż, który posłuży mu do walki z koziołkiem, a nie czapkę z piórkiem)


Ale spodziewam się, że dzisiejsi uczniowie podstawówek nie jest już tak neurotyczni jak ja i np. nie boją się, że z szafy na ubrania wyskoczą dinozaury, więc murale im się spodobają.


5 komentarzy:

  1. Wybieram się do Wrocławia więc przestudiowałam wszystkie wpisy.
    Dużo ciekawych, zaskakujących miejsc. Na pewno poszukam murali i odwiedzę kilka knajpek :) Dzięki :) Pozdrawiam Joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Dla mnie murale to przystanek obowiązkowy w zwiedzaniu Wrocławia. Jeśli będziesz mieć mało czasu to polecam przede wszystkim pasaż między ulicami Ruską i św. Antoniego. Przypuszczam, że połowa ścian wygląda już inaczej niż na moich zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam, widzialam, super :) Nawet kurę ko ko z kaczką namierzyłam. Szynkarnia i Habbi food też zaliczone. Joanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomnialam o polish lodach naturalnych. Naturalnie pysznych. Jadlas? Polecam. asia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chyba wszyscy moi wrocławscy znajomi uwiecznili na Facebooku stanie w kolejce po te lody :) Ja się dopiero muszę tam wybrać!

      Usuń